poniedziałek, 25 maja 2015

02. Come On!


Rozdział nie sprawdzony.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

Wattpad KLIK

JESLI UWAŻASZ, ŻE MOJE OPOWIADANIE ZASŁUGUJE NA WIĘCEJ CZYTELNIKÓW, POMÓŻ MI JE ROZESŁAĆ.

KOCHAM WAS

Zaktualizowałam bohaterów

Reed Pov:
- Co ty kurwa myślisz, że robisz? - Niall wrzasnął w moją stronę kiedy oddaliliśmy się w zakątek, gdzie nie było ludzi. Cała ekipa Horana gapiła się na mnie niczym pierdoleni detektywi. - A ty Lili? Czy Ciebie już do końca pojebało? Macie.Mi.Kurwa.Odpowiedzieć! - Dodał, a jego głos był przesiąknięty jadem. Trzymał się od nas na odległość metra by nie skrzywdzić nas fizycznie, nawet przez przypadek. Moja przyjaciółka skuliła się, ukrywając twarz w dłoniach. Zayn i Justin gapili się na nas w skupieniu, natomiast Lou wolał ukrywać swój pierdolony chichot.
-Nie wrzeszcz na nią. - Mruknęłam, wskazując palcem na blondynkę. Tak, martwiłam się o nią. Mimo wszystko to była moja wina, nie jej. - Powiedział, że jestem dziwką. Miał czelność wyzwać mnie kiedy to on pieprzył co popadnie podczas naszego fikcyjnego związku. To ty zawsze mówiłeś, że kiedy zyskam idealną figurę, muszę uwierzyć w siebie. Proszę bardzo, uwierzyłam. Nie dałam szans temu kutasowi dokończyć jednego zdania. Jebany gnojek, rozumiesz? A ty? Słyszałeś co dodał, ale wolałeś nas zatrzymać, a jego zostawić w spokoju. - Warknęłam, zaciskając pięści. Byłam na niego zła? Możliwe. Zawsze był pierwszy do bicia mordy obcym kolesiom, a teraz? Nic. Czułam się znowu jak wrak. To Nathan zostawił mnie rok temu ponieważ byłam dla niego za gruba. Uprawiałam z nim swój pierwszy seks. On był jedną osobą z którą to zrobiłam. Nie miał prawa nazywać mnie od najgorszych. Pieprzył prawie każdą laskę w szkole, tak samo jak Bieber, Malik i Tommilson. Kurwa! Nie ja byłam płytka, nie ja byłam winna. Czułam na sobie wzrok chłopaków kiedy gapiłam się w podłogę od kilku minut.
- Reed... - Niall mruknął delikatnie, wyciągając dłoń w moją stronę. Zerknęłam na nią, robiąc krok do tyłu. Nie. Nie chce tak ulegać. Nie chce pokazać im, że mimo wszystko jestem słaba. - Kochanie, chodź do mnie. - Blondyn dodał. Przymknęłam oczy, kiwając przecząco głową. Wiem, że moje zachowanie go zabolało,ponieważ spuścił głowę, cofając dłoń.
- Nie mam zamiaru tu siedzieć. Narazie.- Powiedziałam, odwracając się do tyłu i szybkim krokiem opuszczając towarzystwo. Zaczęłam biec w stronę wyjścia, mijając te jebane szmaty z naszej szkoły. Wyleciałam na powietrze, pocierając twarz dłońmi. Kurwa jego pieprzona 
mać.

***

Siedziałam na kanapie w salonie kiedy ktoś otworzył drzwi. Usłyszałam śmiech kilku dziewczyn, jak i chłopaków. Przetarłam policzki mokre od łez i ruszyłam na korytarz. Poczułam jakby ktoś wbił mi nóż w plecy kiedy zobaczyłam Emmę, która wieszała się na Nathanie. Jak on śmiał dotknąć moją małą siostrzyczkę? Oprócz niego były także dwie bliźniaczki i dałabym sobie głowę urwać, że stoi przede mną młodsza wersja Biebera. Zmarszczyłam brwi tępo wpatrując się w towarzystwo przede mną.
- Nie powinnaś być kurwa jeszcze w szkole? - Warknęłam, a następnie zerknęłam na zegarek, który wskazywał 1 popołudniu. Emma jak oparzona odskoczyła od mojego byłego chłopaka, uderzając plecami o ścianę. Pokręciłam głową, obracając telefon w ręce. Był to biały Iphone 6 w różowym etui z napisem "Love the way you lie". Tak jestem fanką Rihanny.
- Kur...
- Nawet nie próbuj kończyć bo wyrwę Ci język. - Nie dałam jej dokończyć. Dobrze wiedziała, że nienawidziłam kiedy ona przeklinała. Nate zerknął w moją stronę przez co ukazał mi swój siniak pod okiem i rozciętą wargę. Zakryłam usta dłonią, ponieważ do kurwy ja na pewno nie zrobiłam mu takiej rzeczy,
- Co Ci się kurwa stało? - Wrzasnęłam przez co kopia Justina zatkała uszy, wymawiając wiązankę przekleństw.
- A jak myślisz? Mogłaś go tak bardzo nie bić zasrana suko. - Emma zwróciła się w moim kierunku, wytykając palec. Zaśmiałam się głośno z jej zachowania. Oj dziewczynko, za tydzień przybiegniesz do mnie z płaczem i nie będziesz już zasraną cnotką.
- Wiesz co? Radziłabym Ci się zamknąć jeśli chcesz nadal być córeczką tatusia. - Warknęłam w jej stronę, ale w moim głosie można było wyczuć rozbawienie. Ja jestem chyba bipolarna, kurwa. - Zawsze mogę wykonać jeden telefon. - Dodałam, odblokowując moje nowe cudeńko. - A teraz pożegnaj się ze znajomymi i wypierdalaj do pokoju. - Tym razem powiedziałam to z szczerością.
Nigdy nie pałałyśmy do siebie sympatią. Nienawidzimy się, chociaż może to za mocne określenie. Jesteśmy specyficznym rodzeństwem. Potrafimy wyzywać się od najgorszy, ale kiedy coś jest na rzeczy, zakopujemy topór wojenny. Ona dobrze wie, że mimo wszystko, martwię się o jej dupę. Słucha mnie i potrafi przeprosić nawet za błahostkę.
- Dobra...

***

Wieczorem kiedy otworzyłam WhatsApp'a, miałam do odczytania w cholerę wiadomość. Oprócz tego ogarnęłam, że do naszej grupy została dodana reszta ekipy Nialla. Czy oni teraz będą mnie nawiedzać?

Justin: Yoooo suki!
Louis: Morda Bieber! Lepiej szukaj z nami Reed, a nie znikasz jak pierdolony magik.

O chuj, szukali mnie.

Lili: Boję się o nią.
Zayn: To duża dziewczynka poradzi sobie.

Chociaż jeden mnie rozumie.

Niall: Kurwa jego pierdolona mać. Ona musi być w domu.
Louis: Oh jesteś taki inteligentny.
Niall: Bardziej od Ciebie.
Justin: Ejjj niebo wiruje.
Zayn: Było trzeba nie ćpać.

Co kurwa?

Justin: Czy musisz mnie tak źle oceniać? Aktualnie jestem na karuzeli z Jaxo i Jazz także.. Btw. Reed jest w domu bo mój brat przylazł tam za jej siostrą i zostali przez nią wyjebani *śmiejąca się emoji do łez.*
Niall: *Pisze*

Postanowiłam oszczędzić im używania szarych komórek i włączyłam się do rozmowy.

Ja: Może następnym razem zadzwonicie geniusze hm? CO ROBI TU BIEBER, MALIK I TOMMILSON KURWA?
Justin: Huh tak słodko nas witasz?
Lili: Justin, morda! Dodałam ich ponieważ BĘDĘ ŚPIEWAĆ W ICH ZESPOLE DIEVSUUWSISB

Uśmiechnęłam się do siebie, a cała złość, która gromadziła się we mnie od rana, ulotniła się

Ja: JA PIERDOLE, JEBNIEMY BECZKĄ O STÓŁ SISGSUSG GRATULUJE KOCHANIE SJJSVSIVSISGSISGSISGSIGSIS MOJA NAJWSPANIALSZA!

***

Do szkoły weszłam jako pierwsza z całej ekipy. Nie dzwoniłam do nich, ani nie wchodziłam na naszą grupę. Spojrzałam na swoje ciuchy, które przypomniały mi poranną kłótnię z rodzicami. Weszłam do łazienki ze spuszczoną głową by nikt nie zobaczył siniaka pod okiem, którego nie zdążyłam zamaskować. Zakluczyłam drzwi i zabrałam się za makijaż. Musiał być mocny i wyraźny by zakrył niedoskonałości mojej twarzy. Z ciuchami będzie najgorzej. Mam na sobie długie spodnie z szerokimi nogawkami i golf. Nie pytajcie dlaczego. Nie mam siły odpowiadać.

Kiedy skończyłam makijaż, wyjęłam nożyczki z torebki i zdjęłam spodnie. Trudno, kto nie ryzykuje, ten nie żyje. Z zamkniętymi oczami zaczęłam ciąć dolną część garderoby by wyglądały jak spodenki. Nie było zbyt równo, ale zawsze można podwinąć, nie? Założyłam spodnie i muszę przyznać, że nie było tak źle. Boże kogo ja oszukuje, wyglądałam tragicznie. Mam to w dupie. Nie muszę wyglądać pięknie, nie musza wzbudzać zachwytu po 5 latach nienawiści ludzi wobec mnie.

***

- Reed co się stało? - Usłyszałam kiedy usiadłam w ławce obok mojej przyjaciółki. Przed nami siedział Zayn i Lou, ale kurwa oni powinni być w innej klasie, chyba. Ja pierdole.
-Nic. - Odpowiedziałam. Chłopacy kiwnęli głową w moją stronę co, moim zdaniem, oznaczało "hej" w języku mężczyzn. - Co wy tu robicie? - Spytałam. To nie było chamskie czy coś, po prostu ciekawość.
- Wiesz, siedzimy już dwa lata w drugiej klasie. - Louis zaśmiał się, ukazując swoje białe zęby. Pokiwałam głową, kładąc ją na ławce. Wyjęłam telefon i zerknęłam na ekran. Nauczyciel przywitał się z nami, ale nikt tak nie zwrócił na niego większej uwagi.

Od Niall xx
" Hej piękna. Co się stało? Lili napisała, że nie wyglądasz najlepiej."

Oh, przecież on musi o wszystkim wiedzieć. Rzuciłam Lili spojrzenie po którym zrozumiała o co chodzi i zawiesiłam wzrok na swoim telefonie.

Do Niall xx
" Hm.. Tak jakby ojciec się wkurwił na mój wygląd ponieważ... Mama nigdy nie zaakceptowałaby takiej córki. Przebrałam się w jakieś łachy, ale ta jebana suka czyt. Matka Emmy, musiała zacząć pierdolić swoje farmazony, więc uderzyłam ją w twarz, a ojciec oddał mi za nią. Za nim zaczniesz na mnie wrzeszczeć... Nikt nie ma prawa, mówić mi, że moja mata umarła przeze mnie. Nikt. Nie chce twoje litość, więc najlepiej zamknij pysk. "

Napisałam mu wszystko od A do Z. Ufałam mu. Tak, uderzyłam ją. Nie żałuje. Nie żałuje żadnej obelgi rzuconej w jej stronę. Nie żałuje ani jeden kłótni z tą szmatą. Żałuje jednego, że Emma musiała to zobaczyć. Widziała jak przyłożyłam jej mamie w twarz, a nasz ojciec oddaje mi z podwójną siła. Z tego ci pamiętam to młoda chyba wybiegła z płaczem. Kurwa.
Ponownie wyjęłam telefon by odczytać wiadomość od mojego przyjaciela i napisać do siostry.

Od Niall xx
" Kurwa... Jak mam o tym zapomnieć? Od razu mówię, to nie litość. Kochanie wiesz, że zawsze możemy pogadać w cztery oczy, prawda? Kocham Cię."

Czułam pod powiekami łzy kiedy na chwile zamknęłam oczy. Pieprzona, zasrana rodzinka. Pieprzony, zasrany, kochany Niall.

Do Em :)
" Hej wspaniała. Przepraszam,że to zrobiłam. Nie powinnam."

Do Niall xx
" Ja Ciebie też"

- Może Panna Wilson pochwali  się z kim pisze? - Usłyszałam donośny głos nauczyciela przy uchu. Odskoczyłam jak oparzona, uderzając głową w brodę mężczyzny. Ja pierdole. - Kocham Cię, oh Ja ciebie też. - Zaczął mówić babskim głosem moje SMS-y. Tak jak byłam smutna, tak stałam się wkurwiona. Co się ze mną dzieje? - Mogła Panna powiedzieć, a poprosiłbym pana Horana o przybycie na moją lekcje - Dodał, a wraz z jego słowami, cała klasa spojrzała na mnie. Kurwa. Mógł tego nie wypowiadać. Wzięłam głęboki wdech i powoli zaczęłam pakować swoje książki.
- Nie wiesz kurwa, że kogoś wiadomości się nie czyta? - Zapytałam kiedy zapięłam torbę. Czułam napięcie jakie wywołałam i nie, nie mówię tu o napięciu seksualnym zboczeńcy! Nauczyciel był zły, a uczniowie przerażeni, zdziwieni, a inni kłaniali mi się do stóp.
- Wyjdź! - Wrzasnął, uderzając ręką o ławkę przez co Lili cofnęła się do tyłu na krześle.
Zaśmiałam się, zakładając torbę przez głowę. Kiedy byłam przy drzwiach, odwróciłam się w jego stronę.
- Myślisz, że czemu się spakowałam? - zapytałam ironicznie opuszczając klasę. Ostatnie co ujrzałam to smutne oczy mojej przyjaciółki i wściekły wzrok kumpli Horana. 
A tym o chuj chodzi?

***

10 minut później kiedy siedziałam znudzona na holu, usłyszałam czyjeś krok. Zerknęłam w tamtą stronę, a moje ciemne oczy ujrzały Justina, który kierował się w moją stronę z uśmiechem na twarzy. Był ubrany w niebieskie rurki i koszulkę z napisem "I love Brooklyn". Z tego co wiem to chyba jakaś drużyna koszykarska czy coś. Włosy miał ułożone inaczej niż zwykle mianowicie grzywka opadała na jego czoło co było cholernie słodkie.
- Co ty robisz? - Zapytałam, a raczej wyjęczałam kiedy chłopak bez przywitania uderzył mnie delikatnie w tył głowy. Brunet usiadł na przeciwko mnie, odpalając papierosa i co do kurwy przecież jesteśmy w szkole.
- To za wyzwanie nauczyciela. Niall kazał Ci przyjebać gdyż sam nie dał by rady. - Odpowiedział, wypuszczając dym w moją stronę. Pierdole, zakaszlałam głośno, zakrywając usta dłonią. Horan kutasie skąd wiedziałeś? Czemu akurat Bieber?
- Zjeby. Czemu nie ma Cie na lekcji? - Kolejne pytanie które padło z moich ust. Czułam na sobie jego wzrok kiedy bawiłam się palcami, czasami zachowuje się tak kurewsko pojebanie.
- Ponieważ Niall kazał komuś się tobą zająć, a że miałem lekcje z małpiarą to mogłem jako jedyny na luzie, bez wyzwanie jej, wyjść z klasy. - Powiedział, pocierając dłonie jak by się z czegoś cieszył albo szykował do pracy. Mhm. Podkuliłam kolana bliżej siebie i ułożyłam na nich głowę.
Kiedyś byłam inna. Grzeczna, poukładana dziewczynka. Nie piłam, nie paliłam, nie jarałam, nie gadałam z chłopakami, nie wiedziałam co to seks, chociaż przespałam się z Natem, nie przeklinałam, nie kłóciłam się z rodzicami, nie biłam nikogo. Co się kurwa zmieniło w te wakacje? Mój wygląd nie mógł zmienić mojej duszy, więc o co chodzi? Faktycznie czułam się samotna, nie chciana, brzydka, ale teraz jest inaczej. Chyba... Nadal mam to czego tak bardzo nie chciałam. Czy to dziwne, że kiedy patrze w lustro, mam ochotę płakać? Widzę wieloryba w ciąży, mam pieprzony celulit i zasrane blizny na brzuchu. Może i są po wypadku, ale i tak się ich wstydzę. Czy ja... Czy ja naprawdę potrafię siebie zaakceptować?
- Zagrajmy w 20 pytań. - Justin wyrwał mnie z mojego świata kiedy minęło kolejne 10 minut. Szczerze? Nie miałam na to ochoty, ale co innego mogę zrobić. Jeszcze 15 minut do dzwonka, a ja nie mam zamiaru dołować się przez ten czas.
- Dobra, zaczynam. Masz rodzeństwo? - Nie patrzyłam się na niego ponieważ nie miałam odwagi, wolałam podziwiać swoje straszne buty. Wiedziałam, że to pytanie było oklepane, ale nie miałam żadnego pomysłu.
- Tak, brata, którego wczoraj poznałaś i 5-cio letnią siostrę Jazzmyn. - Mruknął, ale w jego głosie było słychać dumę z tego, że mógł o nich opowiedzieć chociaż ja nie widziałam powodu. - Czemu jesteś suką? - Zapytał, a mnie zatkało. Suką? Ja suką? Przepraszam bardzo, ale kurwa mać, co?
Uniosłam głowę do góry, a moje szeroko otwarte oczy, zawiesiłam na jego twarzy.
- Słucham? - Zapytałam. Teraz nie byłam smutna ani dobita, teraz byłam wkurwiona. Bo co? Ja..
- Czemu jesteś suką? - Powtórzył, uśmiechając się w ironiczny sposób. Przysięgam, że jeśli jeszcze raz powie to co przed chwilą, a wydłubie mu oczy.
- Chyba się kurwa nie rozumiemy. - Warknęłam, podnosząc się z ziemi. Ja i suka to dwa pieprzone przeciwieństwa. Posłałam ostatnie spojrzenie Bieberowi i postanowiłam wrócić na lekcje. Nie jestem kurwa pieprzoną suką. Ta jebana zmiana wyglądu poprzewracała mi w głowie. Koniec z tym.
Stara Reed wróci, nie chce tej nowej, skoro ona ma miano suki.


***

Wróciłam do domu, a pierwsze co rzuciło się w oczy to porozwalane butelki w salonie od piwa. Zdjęłam buty i powoli weszłam do środka. Jak się spodziewałam tata leżał pijany na kanapie. Przetarłam twarz i po cichu usiadła obok niego.
- Przepraszam, okey? Przepraszam, że odebrałam Ci kobietę, którą kochałeś. Przepraszam, że nie masz powodu do dumy. Przepraszam, że jestem tak popierdolona. Przepraszam, że nie potrafię zaakceptować Emmy i jej mamy. - Czułam łzy pod powiekami, ale mówiłam dalej mimo, że mój głos się łamał, a tata był pogrążony we śnie. - Przepraszam, że Ci nie pomagam. Przepraszam, że tak daleko mi od ideału. Przepraszam, że każdego dnia żałujesz moich narodzin i przepraszam, że tak bardzo nie przypominam Ci mamy. - Pociągnęłam nosem, całując mężczyznę w czoło, a następnie zabrałam się za sprzątanie. Kiedy wchodziłam na górę, odwróciłam głowę w stronę ojca, która się rozbudzał.
- Obiecuje, że się zmienię. - Dodałam i znikłam w swoim pokoju.
Pierwsze co zrobiłam to odrobiłam lekcję i spakowałam się na jutrzejszy dzień. Usiadłam na łóżko, otwierając album ze zdjęcia mamy, który zabrałam z biura taty. Każde zdjęcie było inne i samo w sobie piękne. Moja mamusia tak jak ja miała długie ciemne włosy, a jej karnacje była taka sama jak moja. Mimo własnych przeciwieństw, byłam do niej podobna. Ona była przepiękna bez zdzirowatych ubrań jakie ja posiadam. Ubierała się w kwiaciaste sukienki albo zwykłe rurki i bluzeczki na ramiączkach. Dotykałam opuszkami palców jej twarzy, albo ust. Chciałabym by mnie przytuliła. Moje policzki były mokre od łez, ale nie przeszkadzało mi to. Ostatni ryczałam codziennie więc po co łamać tradycje. Na samym końcu albumu, znajdowała się różowa koperta, a na niej napis "Reed Honey". Zmarszczyłam brwi i powoli wyjęłam ze środka płytę wraz z listem. Momentalnie uruchomiłam komputer, załączając CD. Odłożyłam resztę rzeczy na bok by móc obejrzeć to co było do mnie.
Obraz stał się czarny, ale już po chwili ujrzałam moją mamę, która jeździła dłonią po zaokrąglonym brzuchu.


- Ona będzie wspaniała i piękna tak jak ty. - Mężczyzna powiedział do swojej żony. Kobieta była w 8 miesiącu ciąże. Brzuch był duży, a jej skóra biała jak ściany w szpitalu. Jej piękne kasztanowe włosy opadały kaskadami na ramiona i piersi, a oczy skanowały część ciała, która mieściła w sobie małe dziecko.
- Chce by była tak odważna jak ty. Chce by nigdy nie żałowała, że żyje. Chce by uśmiechała się codziennie i kochała swoje ciało. Chce by Reed była.. - Kobieta nie dokończyła gdyż mąż przerwał jej monolog, krótkim pytaniem.
- Będzie miała na imię Reed?
- Tak, będzie miała na imię Reed. Jej włosy będą takie jak moje, a oczy musi mieć twojego odcieniu. Każdego dnia będzie powtarzała jak bardzo Cię kocha. Będzie miała mnóstwo przyjaciół i idealnego chłopaka, który pokocha ją za to kim jest. A ty? Ty nigdy nie będziesz miał jej za złe, że odeszłam ponieważ to była moja decyzja.
- Nie wiem czy będę potrafił...


Za nim zrozumiałam co robię po prostu wyłączyłam odtwarzacz. Płakałam nie z powodu smutku, ale ze szczęścia mam wspaniała matkę, mam, bo ona zawsze będzie obok, zawsze.

***

Minął tydzień. Chodziłam do szkoły, wracałam, uczyłam się i chodziłam spać. Nie rozmawiałam ze znajomymi, było ciężko ponieważ za wszelką cenę chcieli bym im to wytłumaczyła, ale trzymałam się z dala, po trzecim dniu odpuścili... Ubierałam się prosto, ale pięknie. Przeszukałam cały strych by znaleźć stare ciuchy mamy. Trochę je pozmieniałam i wyszło perfekcyjnie. Ojciec zdziwił się na mój widok, ale nie skomentował tego.
Była sobota kiedy usiadłam w salonie, na fotelu, na przeciwko taty, macochy i Emmy. Byłam zdenerwowana, ale musiałam z nimi pogadać, musiałam.
- Co się stało? - Anna zapytała kiedy byłam wpatrzona w ziemię.
- Tak. - Odpowiedziałam, unikając wzroku "rodzinki". Dlaczego nie mogę się do nich przekonać? - Przepraszam... Przepraszam, że zabrałam Ci żonę tato, że nie masz jej przy sobie, że to moja pieprzona wina. Przepraszam Anna, że nie mogę Cię zaakceptować, ja nie wiem dlaczego. Boję się, że kiedyś tato zupełnie wyrzuci mamę z serca i... Żałuje, że Cię uderzyłam. Przepraszam Emma, że traktuje Cię jak gówno, ale nie umiem inaczej. Po prostu was przepraszam... Zmienię się obiecuje, ale musicie dać mi czas. - Mówiłam, a gula rosła mi w gardle. Nie miałam zamiaru płakać bo po co? Robić z siebie ofiarę. Nigdy. Wstała z fotela i ruszyłam na górę, zostawiając ich w zupełnym zdziwieniu. Tak, tylko to chciałam zrobić, nic więcej.


***

Dochodziła pierwsza w nocy kiedy wyszłam przez okno z domu i wbiegłam do czerwonego audi.
- Hej. - Mruknęłam, poprawiając swoje czarne legginsy.
- Hej. - Nate odpowiedział, całując mój polik.
Pewnie zastanawiacie się co ja robię z moim byłym chłopakiem, i 1 w nocy, poza domem. To proste, idę obejrzeć wyścigi. Może i się zmieniłam, ale to była tradycja, tylko wcześniej należała do mnie i Nialla.
- Jesteś tego pewna? - Brunet zapytał kiedy zatrzymaliśmy się przed garażem jego ekipy. Czy jestem tego pewna? Olałam przyjaciół dla... Dla niczego. Mimo, że będą źli, muszą mnie zrozumieć.
- Tak. - Mruknęłam i wysiadłam z auta. Chłopacy gwizdnęli na mój widok, a dziewczyny posłały wściekły widok. Nie zdążyłam dobrze rozejrzeć się po torze kiedy ktoś uwiesił się na mojej szyi. Emma przytuliła mnie na przywitanie, ale byłam pewna, że nie jest trzeźwa. To do niej nie podobne. Za nami stały te dwie bliźniaczki i brat Biebera, ale co on tu kurwa robi? Nie powinien być w drużynie swojej rodzinki.
- Reed poznaj Jenny i Julie, a także Jaxona. - Kiwnęłam głową w ich stronę, posyłając delikatny uśmiech. Jaxo podszedł do mnie i zaśmiał się głośno.
- Boże, dziewczyno, na twoim miejscu wróciłbym do domu. Oni Cię zabiją kiedy staniesz im na drodze - Powiedział. Wiedziałam o co chodzi. Nie byłam głupia, zwłaszcza, że Niall po ostatnim zakazał mi zbliżania się do samochodów.
***
- Gapią się. - Nathan wymamrotał kiedy siedział w samochodzie na starcie, a ja opierałam się o szybę.
- Nie rusza mnie to. - Mruknęłam. 


Co ty robisz Reed? Zakończyłaś z nimi przyjaźń by pokazać ojcu, że jesteś podobna do matki, a ty? Wbijasz na głupie zawody ze swoim byłym. Co z tobą nie tak? Serio nie boli Cię to? Nie rani Cię brak bliskości przyjaciół. Zawsze to oni stali obok Ciebie. Bronili Cię przed Nathanielem, a ty sama wchodzisz w jego szpony. Czy tego właśnie chcesz?
Czy tego właśnie chce? Bez słowa odeszłam od samochodu mojego ex i stanęłam za namiotem. Nie minęła sekunda, a poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Spokojnie odwróciłam głowę by spotkać ciemne, czekoladowe oczy Justina. Chłopak pokręcił głowę, wkładając ręce do kieszeni szarych dresów.
- Chodź. - Mruknął.
- Po co i gdzie?- Zapytałam zdezorientowana jego zachowaniem. Ostatnio byłam suko czyż nie? Czego on ode mnie chciał.
- No dawaj, nie bój się. Chce Ci pokazać piękne miejsce. - Mruknął, chwytając moją dłoń w swoją.
***

3 komentarze: